Elfka wskazała wzniesienie nieopodal miejsca ich spotkania.
Rzeczywiście było bardzo dobrym punktem obserwacyjnym, nie było także strome
ani pochyłe, więc czarodziejka mogłaby rozłożyć tam swój cały sprzęt, bez obaw,
że coś spadnie ze zbocza góry. Meyari skinęła w geście podziękowania, nie
spodziewała się, że elfa pozwoli jej pozostać, niebywałe było spotkanie jej
osobiście, jednak z pogłosek wiedziała, że są wrogo nastawione do obcych,
głównie ze względu na drastyczne zmniejszenie ich populacji. Jako jedna z
ministrów, zauważyła także, że nigdzie nie zanotowano depopulacji Gwiezdnych
Elfów, więc najzwyczajniej ukrywali się z dala od reszty społeczeństwa.
Dziewczyna spotkała się ze śladami ich istnienia ostatni raz, gdy podróżowała z
południa wschodniego kontynentu. Przemierzając przez pustynię centralną,
natknęła się na kilka ciał czarodziejów i ludzi, odzianych w czerń. Część z
nich miała rozszarpane gardła, najprawdopodobniej przez jakąś bestię, inni
jednak mieli obrażenia otrzymane przez człekokształtnego. Tego wieczoru, na
jednej z wydm zobaczyła postać o skórze niczym niebo, zanim jednak zdołała
podejść, postać ze wzniesienia zniknęła. Teraz taka sama istota okazała jej
gościnność, mimo że to świątynia byłą najlepszym punktem obserwacyjnym, co było
najzwyczajniejszym aspektem wiary gwiezdnych elfów, Meyari nie mogła narzekać,
udała się więc we wskazane miejsce i rozpoczęła swoją pracę.
***
Dwie godziny później, czarodziejka niewiele widziała na
rozłożonych wokół kartkach. Wszelkie mapy nieba były ze sobą pomieszane, jak
gdyby Meyari usiłowała złożyć je w jedną wielką całość. Jej złoty teleskop stał
na samym zboczu, a czarodziejka siedziała obok ogniska, przeglądając kolejne
pergaminy. Mogłaby rozświetlić sobie wzniesienie magią, jednak powstrzymała się
od tego. Miała ku temu dwa powody, pierwszy, iskra zużyłaby jej energię,
niewiele, jednak potrzebowała jej, aby nawiązać kontakt z gwiazdami, drugi,
światło padające z góry kompletnie zaślepiłoby widok nieba i białowłosa nic by
nie zbadała. Właśnie dlatego niewielkie ognisko, a raczej żarząca się kupka
popiołu zdawała się idealnym oświetleniem. Oczywiście byłą zbyt zafrasowana
nieboskłonem, by zwrócić uwagę na zbliżającą się elfkę, oczywiście słyszała
kroki, jednak nie poświęciła im zbytniej uwagi. Chwilę później elfka stanęła
przed jej obliczem z miską. Początkowo substancja nie wyglądała kusząco, jednak
po krótkim wyjaśnieniu elfki, Meyari uśmiechnęła się serdecznie. Odmówienie
posiłku byłoby nieuprzejme, nawet jeśli to miała być trucizna, nie wypada
odmówić, a co do trucizn, raczej nie podaje się ich tak bezpośrednio,
dziewczyna i tak mogła ją zastrzelić z oddali.
- Dziękuję, to miłe z twojej strony. - Czarodziejka chwyciła
miskę i przechyliła ją, biorąc kilka łyków wywaru. Nie mogła zaprzeczyć, był
bardzo smaczny, a ciepły posiłek zdecydowanie poprawił jej samopoczucie. -
Gdzie moje maniery, usiądź, proszę. - Białowłosa czarodziejka przesunęła się
odrobinę na rozłożonym kocu, zwalniając miejsce nieznajomej. - Tak przy okazji,
jestem Meyari.
Nyx przykucnęła obok dziewczyny, jednak nie odezwała się ani
słowem, jedynie delikatnie się uśmiechając. Czarodziejka zdecydowała nie być
natrętną i nie zadawać pytań, miała jednak okazję, aby wyjaśnić swoją obecność
w górach.
- Pewnie się zastanawiasz, po co ktoś chciałby obserwować
niebo z gór, skoro wszędzie jest takie samo. Może zabrzmi to absurdalnie, ale
potrafię nawiązać z nimi kontakt, w sensie z gwiazdami. - Spojrzała w niebo ze
spokojem. - Tak naprawdę, gwiazdy to dusze zmarłych, albo chociaż ich
wspomnienia. Niebo jest lustrzanym odbiciem naszej przeszłości. Opowiada
historię naszego świata, a my nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. - Meyari
spojrzała na Nyx i delikatnie zmarszczyła brwi. - Miałam zamiar zwiedzić twoją
świątynię, nie sądziłam, że ktoś jej strzeże. Słyszałam, że miejsca, w których
je budujecie, są pomostem pomiędzy niebem a ziemią i to prawda. Wyczuwam tę
potężną aurę. Nie martw się, nie zamierzam nagle tam wejść. I tak jestem
wystarczająco blisko, jeżeli tylko naniosę odpowiednie poprawki na moje obliczenia...
- Meyari ponownie chwyciła kartki z mapami nieba i zaczęła coś po nich kreślić.
- To może znajdę odpowiedni kąt, a wtedy...
Dziewczyna nie dokończyła swojej wypowiedzi, a jej oczy
zalśniły białym blaskiem, gwałtownym ruchem spojrzała w niebo, a jedna z gwiazd
świeciła zdecydowanie mocniej niż inne, sprawiała wrażenie, jak gdyby
pulsowała, niczym bijące serce. Meyari spoglądała na gwiazdę w milczeniu, nie
odrywając od niej wzroku, jednocześnie kreśląc coś na mapie, którą trzymała w
dłoni. Po chwili spojrzała na Nyx, a gwiazda na niebie straciła swój blask.
- Jesteś Nyx? Ostatnia Gwiezdna Elfka zachodu. Jesteś
strażnikiem gwiazd.- Wtedy oczy Meyari straciły swoją białą poświatę, a
dziewczyna wpatrywała się w elfkę, chcąc zadać wiele pytań, jednak nie
wiedziała, od czego zacząć. - Wybacz, to było pewnie nieuprzejme. Jestem
astromagiem, nie jest nas wielu, tak naprawdę żadnego jeszcze nie spotkałam,
chyba ostatnim była moja matka, nie miałam okazji się dowiedzieć, ale sądzę, że
możemy mieć ze sobą jakieś powiązanie.
[Nyx?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz