czwartek, 30 kwietnia 2020

Od Sillo do Tilii

Sillo cały ranek spędził w bibliotece, studiując jedną z obszernych starych ksiąg. Siedział w wielkim fotelu obitym aksamitem, swobodnie oparty o oparcie, z założoną nogą na nogę, na której opierał księgę i dodatkowo przytrzymywał ją dłońmi. W pomiędzy kartek wystawał materiałowa zakładka, spoczywająca na kolanie mężczyzny, złote zdobienie kontrastowały z atramentowoczarnymi spodnimi, jednocześnie urozmaicając je. Na kawowym stoliczku obok stała nawet nietknięta filiżanka z prawie całkowicie wystygłą herbatą. Elf został wciągnięty w świat ukryty pomiędzy stronicami, że całkowicie odciął się na otaczający go świat. Nawet nie zauważył, kiedy masywne drewniane drzwi uchyliły się i do środka wślizgnął się mężczyzna o rudych włosach w powtykanymi w nie nićmi siwizny, przy okazałych szpiczastych uszach.
– Panie – zaczął, chcąc zwrócić na siebie uwagę czarnowłosego. – Chciałbym…
Przerwała mu dłoń Sillo unosząca się w górę, która dawał mu znak, aby się nie odzywał, dopóki mu na to nie pozwoli. W czasie gdy straszy mężczyzna, stał w przejściu między drzwiami, a swoim paniczem czekając, aż ten pozwoli mu mówić, młody dziedzic przewrócił kartkę, przez co szelest poniósł się echem po wysokim suficie i wielkich półkach, które uginały się pod ciężarem książek. Dokończywszy zaczęty akapit, złapał w smukłą dłoń spoczywającą na jego nodze zakładkę i zaznaczył nią stronę, na której skończył czytać. Dopiero po wykonaniu tej czynności uniósł wzrok na służącego, dzięki czemu mógł on zobaczyć onyksowe tęczówki, które podkreślała czarna kredka, którą były pociągnięte powieki.
– Teraz możesz mówić – oznajmił bezpłciowym tonem, odkładając księgę na stolik, opadł z powrotem na oparcie fotela, i podparł głowę o otwartą dłoń. Nawet siedząc w tak mało eleganckiej pozycji, budził respekt u służących, jednocześnie zachwycając swoim pięknem.
Nie interesowało go to, co miał do powiedzenia mężczyzna, jednak musiał go wysłuchać, kto wie, czy ojciec nie kazał przekazać mu jakichś wieści i posłaniec będzie stał, wpatrując się w niego, dopóki nie będzie mu dane przekazać powierzonych mu informacji.
Siwiejący elf postąpił kilka kroków, by lepiej było go słychać, zatrzymał się w takiej odległości, że rzucając okiem na obszerne tomiszcze, mógł bez trudu przeczytać jego tytuł.
– Panie, już południe, niedługo zaczną przybywać goście na dzisiejszy bankiet, pański ojciec prosi, aby panicz był wkrótce gotowy do powitania przybyłych.
Sillo westchnął cierpiętniczo i przewrócił oczami, mógł się tego spodziewać po głowie rodu Avengrot, przygotował dla niego najgorsze możliwe zadanie, mimo że tak naprawdę to młody elf był odpowiedzialny za całą organizację wydarzenia. Zamiast odbierać pochwały za przygotowanie pięknego przyjęcia, będzie stał u szczytu schodów i witał gości niczym służący.
– Przyprowadź do mnie dziewczynę – nakazał, przerywając ciszę, jaka między nimi zapadła.
– Tę pojmaną w ogrodzie? – dopytał, chcąc mieć pewność, wolał nie popełnić błędu, skazując się na nie łaskę przyszłej głowy rodu.
Odpowiedziało mu jedynie leniwe kiwnięcie głową, przez które niesforny kosmyk smoliście czarnych włosów wyswobodził się spod delikatnego, złotego diademu przypominającego kształtem owinięty wokół jego głowy bluszcz. Elf pozbył się z czoła niechcianego pukla, przy czym pierścienie na jego palcach zalśniły, odbijając promienie słońca.
– Jak sobie panicz życzy – odparł sługa i zaraz zniknął za drzwiami.
Czarnowłosy znowu został sam w pięknym wnętrzu otoczony z każdej strony wartymi przeczytania książkami, większość z nich została już, chociaż przejrzana przez młodego mężczyznę. Spędził w towarzystwie książek całe swoje dzieciństwo, odizolowany od swojego przyrodniego rodzeństwa, z którym nie wolno mu było nawet rozmawiać. Nie miał przy sobie nikogo bliskiego, dlatego to książki stały się powiernikami jego sekretów.
Czekając na powrót sługi, zainteresował się białą filiżanką z ręcznie malowanymi zdobieniami, stojącą na pasującym do niej spodku. Chwycił za małe uszko, podnosząc naczynie do ust i pociągnął ostrożny łyk. Napar z młodych liści drzewa herbacianego okazał się już zimny, na co dziedzic skrzywił się i z niezadowoleniem odstawił filiżankę na swoje miejsce.
Po dłużej chwile, która upłynęła Avengrotowi na bezsensownym wpatrywaniu się w przestrzeń i dopracowaniem kolejnej części jego planu. W chwili, gdy ponownie mężczyzna pojawił się w bibliotece w towarzystwie młodej blondynki, która po całym dniu i nocy spędzonej w lochu, zdaniem Sillo nie prezentowała już się tak dobrze. Dalej jej twarz posiadała anielskie cechy, jednak ciemne cienie pod oczami, odejmowały jej uroku, chodząc, delikatnie powłóczyła bosymi stopami. Była zmęczona i nikt nie mógł się temu dziwić, pozostała w ciasnym, zimnym lochu i nie dostała przez ten czas nic do picia, ani jedzenia. Co działało na korzyść elfa, dzięki zmęczeniu powinno być łatwiej skłonić ją do planów, jakie dla niej przygotował.
– Zostaw nas samych – rozkazał starszemu mężczyźnie, który od razu wykonał rozkaz i zniknął za ciężkimi drzwiami. – Podejdź bliżej.
Wypowiadając słowa, podniósł dłoń i zwiewnym gestem pokazał, aby podeszła bliżej.
Tilia wahała się przez dłuższą chwilę, było po niej widać, że walczy ze sobą, aby nie spróbować uciec od złowrogiego elfa, który kazał ją uwięzić. Osaczenie musiała zrezygnować z pomysłu, przypominając sobie ilość strażników czających się w każdym kącie posiadłości należącej do rodu Avengrot. Niepewnie postąpiła pierwszy krok do przodu, zaraz ciągnąć za sobą następny. Zatrzymała się w znacznej odległości od młodego szlachcica, widocznie po tym, co wydarzyło się w ogrodzie, nie ufała mu i wszędzie szukała podstępu z jego strony. Czarnowłosy uśmiechnął się, a uśmiech ten był podszyty wyższością i poczucie wyższości nad dziewczyną.
– Tutaj – palcem wskazał miejsce obok kawowego stolika, tam właśnie miała wedle jego woli stanąć blondynka.
Niezrozumienie pokazało się na bladej, delikatnej twarzy, na którą opadały jasne kosmyki, tworząc na niej cienie. Szybko zrozumiała polecenie młodego szlachcica i po kolejnej chwili wewnętrznej walki, w końcu zbliżyła się do wyznaczonego miejsca, jednak by dać upust swojemu niezadowoleniu i sprzeciwu dla traktowania jej w ten sposób, nie stanęła dokładnie tam, gdzie sobie życzył, a zdecydowanie bardziej na prawo. Drobny grymas niezadowolenia przebiegł po twarzy Sillo, widząc to.
– Napij się, pewnie jesteś spragniona – wskazał na stojącą przed nim filiżankę i uprzedzając jej myśli, dodał: – Spokojnie, nie jest zatruta.
Blondynka była cały czas gotowa w razie, gdyby naszła taka potrzeba szybko zacząć uciekać, nie była przekonana co do jego słów, ale pragnienie okazało się silniejsze od niej. Sięgnęła do filiżanki i łapiąc ją w obie dłonie, przechyliła i dwoma dużymi łykami opróżniła zawartość naczynia. Jej wzrok mówił jasno, że to nie zaspokoiło jej potrzeb, ale na razie musiało wystarczyć.
– Dlaczego zostałam zamknięta? – odezwała się Tilia, lekko zachrypniętym głosem, dłuższy czas nie wydawała z siebie żadnych dźwięków i teraz jej gardło subtelnie jej o tym przypomniało. – Przecież nic nie zrobiła.
Młody elf parsknął melodyjnym śmiechem, odchylając przy tym delikatnie głowę za oparcie fotela. Nie minęły dwa uderzenia serca, a uspokoił się i spojrzał na jasnowłosą z nieskrywaną pogardą.
– Włamałaś się na posesję rodu Avengrot, od co zrobiłaś.
Tilia nie wydawała się przekonana do wymiaru swojego przestępstwa, a tym bardziej nie podobało jej się, jak surowo była potraktowana przez swoją niewiedzę. Elf bez trudu przewidział emocje oraz myśli, jakie kłębiły się w jej głowie po usłyszeniu o swojej zbrodni.
– Powinnaś zostać za to stracona, tacy jak ty nie powinni mieć tutaj wstępu – skrzywił się przy wypowiadaniu tych słów i nie umknęło jego uwadze, grymas niezadowolenia na twarzy dziewczyny, w którą uderzyło określenie, jakim ją nazwał. – Ale jest dla ciebie jeszcze nadzieja. Powiedź mi, umiesz tańczyć?
Spojrzała na Sillo zbita z tropu, nie spodziewała się od niego takiego pytania i wydawała się nie wiedzieć, co powinna na to odpowiedzieć.
– Po co ci to wiedzieć? – zapytała podejrzliwie.
– Odpowiedź a się dowiesz – odparł tajemniczo z lekką nutą irytacji w głosie, nie lubił, gdy ktoś zadawał niepotrzebne pytania.
– Tak, potrafię tańczyć – padła odpowiedź.
Od razu na twarzy elfa zaczął błąkać się śmiech, ale postarał się, aby jego rozmówczyni go nie zauważyła. Podniósł się z fotela i stojąc na równych nogach, wyciągnął z kieszeni spodni czającą się tam od samego rana niewielką złożona na pół kartkę w perłowym odcieniu, tylko on wiedział, że była ona pusta, gdyby ją rozłożył, w środku nie znalazłoby się ani jedno słowo. Trzymając ją pomiędzy palcem wskazującym a środkowym, pokazał ją dziewczynie, by mogła się przyjrzeć.
– Wiesz, co to jest? – zapytał, ale zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, mówił dalej, nie zwracając uwagi na szpileczki bólu wbijające się w jego skroń: – Ważna informacja, którą trzeba dostarczyć odpowiedniej osobie.
Zamilkł na dłuższą chwilę, zaczął przechadzać się po pomieszczeniu, a jego obcasy stukały leniwie o marmurową posadzkę. Tilia spokojnie czekała na dalszą część wyjaśnień, które zaraz miały nadejść.
– Dzisiaj odbędzie się tutaj bankiet, na którym zjawi się kilku specjalnych gości, trzeba każdemu z nich dyskretnie przekazać taką właśnie wiadomości – wskazał na karteczkę, którą bawił się, przekładając ją z jednej do drugiej dłoni. – Pewnie zapytasz, jaką miałaby być w tym twoja rola i właśnie teraz ci to wyjaśnię, więc skup się, nie mam zamiaru dwa razy powtarzać. Tak jak już mówiłem, trzeba to zrobić dyskretnie, dlatego właśnie wykorzystasz swoje taneczne zdolności i jako zorganizowana przeze mnie niespodzianka, zaprezentujesz moim gościom wyszukany taniec, który oczaruje ich na tyle, by nikt nie zauważył, kiedy podrzucisz im wiadomości. A ja zadbam o to, abyś po pomyślnym wykonaniu zadania pozostała przy życiu.
Kończąc swoje wyjaśnienia, stanął w miejscu tuż obok blondynki, spojrzał na nią poważnym spojrzeniem. Dał jej chwilę, by mogła spokojnie przetrawić wiadomości, jakie przekazał jej elf. Młody dziedzic miał zamiar zadać jej pytanie, które miało zaważyć na jej przyszłości, czy pozostanie przy życiu, czy jednak nie doczeka jutra.
– Więc jak, będziesz dla mnie pracować?

Tilia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz