by. Murmurbird |
Tożsamość: Bonifacy 'Bonnie' Sheratan
Wiek: Fizycznie zatrzymał się w wieku mniej więcej 24 lat; jako wampir liczy sobie 80
Rasa: Wampir Katakan; jego matka była magiem
jednak od czasu zmiany w krwiopijce Bonifacy w większości utracił swoje
magiczne dziedzictwo
Orientacja: Biseksualny
Pochodzenie: Urodził się i wychował w Ekhynos, tu spędza
również większość swojego czasu. Mimo to, nie jest typem wiecznego
domatora - podróże zdarzają mu się raczej częściej niż rzadziej
Posada: Od dobrych kilkunastu lat jest współwłaścicielem jednej z
bardziej luksusowych stadnin koni, noszącej miano Wiśniowego Hrabstwa. W
przeciwieństwie do swojego współpracownika, Bonifacy zajmuje się
głównie ściąganiem pieniędzy z aukcji, licytacjami i bukmacherstwem, a
także mniej legalnymi działaniami, takimi jak ustawianie gonitw.
Aparycja: Obserwując wygląd Bonifacego z łatwością można
dostrzec jego wyraźne upodobanie do drogich, dobrze dopasowanych ubrań -
częściowo może pochwalić się garderobą szytą na miarę. Nosi się
zazwyczaj w ciemnych kolorach, chociaż nie robi z tego żelaznej zasady -
wyjątkowo lubi jednak paradować w długim czarnym płaszczu i lekkich,
przylegających rękawiczkach pod kolor. Mierzy sobie równe 180 cm
wzrostów i jest osobą o szczupłej budowie ciała, skłaniającą się nawet
ku delikatnej niedowadze. Niepokojąco czerwone oczy, jak i wściekle rude
włosy są jego najbardziej rozpoznawalnymi cechami, rzucającymi się w
oczy wielu postronnym osobą. Równie wyraźne są jego kły, błyskające co
jakiś czas w szelmowskim uśmieszku, chociaż same w sobie nie są
najlepszym narzędziem do polowania, nie pozostawiają wątpliwości jakiej
rasy jest Bonifacy. Jest osobą bladą, brakuje mu piegów, pieprzyków czy
innych charakterystycznych znamion - pod tym względem wyróżniają go
jedynie stare blizny, znajdujące się głównie na plecach i brzuchu.
Charakter: Nie często można spotkać bękarta tak obytego w
towarzystwie jak Bonifacy - bez znajomości jego pochodzenia, można by
pokusić się o stwierdzenie, że stoi się naprzeciw wyjątkowo
szelmowskiego paniczyka, który zerwał się z rodzicielskiej smyczy. Nie
ma w tym jednak dużo kłamstwa, ponieważ Sheratan z całą pewnością
wykorzystuje swoje nowe życie głównie w celach rozrywkowych. Tym
sposobem, wyjątkowo łatwo można natknąć się na niego w karczmach, gdzie
alkohol leje się obfitym strumieniem, a kelnerki mają do zaoferowania
usługi szersze niż zwykłe przynoszenie napitku. Rudzielec już dawno
zyskał sobie opinię kobieciarza, chociaż nie brakuje mu przy tym
odpowiedniego taktu - gładkimi słówkami i paroma świecidełkami ściągnął z
dobrej drogi niejedną porządną pannę. Przepada za lekkimi, niezbyt
zobowiązującymi znajomościami i sprawia wrażenie osoby otwartej na nowe
znajomości. Pomimo takiego sposobu bycia, trudno uznać jego zachowanie
za przejaw przyjaźni - żaden z jego znajomych od kieliszka nie byłby w
stanie powiedzieć o nim wiele więcej niż przypadkowy sąsiad. Bonifacy po
prostu jest, a osoby z jego otoczenia najzwyczajniej w świecie nauczyły
się, że nie warto wypytywać go o sprawy osobiste.
Sheratan
nie przepada za zbytnim angażowaniem się w sprawy innych, o ile nie
uzna ich za wystarczająco ciekawe, czy też opłacalne. Lubi kroczyć
swoimi ścieżkami i mniej więcej tego samego oczekuje od innych - nie
wpieprzania się tam, gdzie nie trzeba. To osoba uparta i zdeterminowana
jeśli już postanowi obrać sobie jakiś konkretny cel - niezależnie od
tego jak trudny będzie do zrealizowania.
Jak
na bękarta, może pochwalić się wysokim mniemaniem o sobie, chociaż
doskonale potrafi wyczuć z kim nie opłaca mu się szukać zwady. Schowanie
dumy do kieszeni może nie należy do jego ulubionych czynności, jednak
już dawno nauczył się, że bywa korzystne. Nie czuje potrzeby do stawania
do honorowej walki, wychodząc z założenia, że cel uświęca środki -
podsypanie trutki rywalowi z całą pewnością nie przysparza mu wyrzutów
sumienia i ujmy na reputacji. Pomimo tylu lat, nadal cechuje się dosyć
gwałtownym usposobieniem - doprowadzony do ostateczności, nie ma
wielkich oporów przed upuszczeniu komuś krwi lub stłuczeniem go do
nieprzytomności. Nie można zaliczyć go jednak do grona bezrozumnie
atakujących bestii, Bonifacy najzwyczajniej w świecie lubi, kiedy ludzie
pamiętają o tym, by nie włazić mu w drogę.
Ciężko
mówić o jego zasadach moralnych, bo jeśli jakiekolwiek istnieją,
stanowią wyjątkowo zdradziecki teren. Z całą pewnością zdążył porzucić
już boskie wartości, które i tak miał tendencję wypaczać wedle własnych
potrzeb.
Chciałby
móc powiedzieć, że już w życiu nic nie jest w stanie go dotknąć - bo
rozgoryczenie i żal do świata być może z czasem zelżały, to jednak nadal
zdarza im się zatruwać mu myśli. Poczucie słabości i strach, związany z
niechcianymi uczuciami, lub co gorsza, ze wspomnieniami, lubi zapijać
mocniejszym trunkiem oraz innymi używkami. Trudno powiedzieć by był to
idealny środek na problemy, jednak nigdy nie nauczył się żadnej bardziej
racjonalnej metody. I, cóż, z całą pewnością nie śpieszy mu się z tą
całą przereklamowaną zmianą na lepsze.
Historia: Relacja łącząca Henriettę i Mordechaia nigdy nie
robiła złudzeń postronnym, bo wszystko było tak naprawdę jasne - cóż
bowiem innego mogło łączyć kobietę zbyt ambitną jak na swoje urodzenie i
szlachcica z domniemanie bezpłodną żoną, jak nie obustronne, szeroko
pojęte korzyści? Henrietta nigdy nie należała do osób głupich, była więc
doskonale świadoma iż po jakąkolwiek władzę przyjdzie jej sięgnąć
jedynie za pomocą dziecka. Kwestią czasu był więc fakt pobłogosławienia
tej nietypowej pary potomkiem, długo wyczekanym, pierworodnym synem
Mordechaia, Bonifacym. Dziecko nie urodziło się jednak pod nazwiskiem
Mahoney, chociaż dla jego matki, uznanie syna było jedynie kwestią
czasu. Miała przecież wszystko - miejsce na dworze, własne komnaty i
wystarczająco dużo tupetu aby obnosić się swoim szlachetnym bękartem
przed prawowitą żoną Mordechaia. Szczęście trwało równo trzy lata,
podczas których ojciec nigdy nie zatroszczył się o ogłoszenie Bonifacego
dziedzicem. Jego żona, Eloise, zatroszczyła się jednak o co innego i po
latach starań powiła pierworodnego Desideriusa, a zaledwie rok później
Claude'a, przekreślając tym samym wszystkie potencjalne roszczenia jakie
mógł mieć syn z nieprawego łoża. Co prawda Mordechai nigdy oficjalnie
nie oddalił Henrietty i jej syna ze służby, jednak kobieta wyraźnie
odczuła utratę jego sympatii - w tej nowej sytuacji, pan Mahoney nie
miał zamiaru dłużej utrzymywać pierwszego dziecka, ani tym bardziej
łożyć na jego edukację. Rolę tę w całości przejęła Henrietta, rok po
roku wpajając w młodego Bonifacego przekonanie iż to jemu, z woli Boga,
należy się prawo dziedziczenia. Pani Sheratan nie można było odmówić
uporu i poświęcenia tej sprawie - jej młody syn dorastał pod pieczą
najlepszych nauczycieli na jakich mogła sobie pozwolić, trenowany
zarówno w szpadzie jak i w piśmie, by finalnie nie odbiegać szczególnie
od braci Mahoney. Zadbała również o przyszłe kontakty syna, ciągając go
na bankiety i przedstawiając wpływowym jednostkom - a wszystko to pod
nosem Mordechaia, zbyt skupionego na kieliszku, by zauważyć proces
tworzenia konkurencji dla jego dziedziców. Wyjątkowym wsparciem w
działaniach Henrietty okazał się hrabia Balthasar Hall, wyższy wampir,
od lat nastawiony na przejęcie większości urodzajnych ziem Mordechaia.
Balthasar od wizyty do wizyty szybko stał się największym patronem
Bonifacego, obiecując mu świetlaną przyszłość i schronienie w ciężkich
czasach.
Bonifacy
rósł na młodzieńca gwałtownego i głęboko przekonanego o swoich prawach -
jego porywczy charakter szybko znalazł ujście podczas jednej z biesiad,
na której do żywego pokłócił się z Desideriusem. Awantura gwałtownie
przerodziła się w szarpaninę, a ta eskalowała z kolei do rękoczynów. Pod
wpływem emocji, młody Sheratan nie zastanawiał się długo nad swoimi
czynami - zabytkowa, metalowa statuetka, gdy tylko wpadła mu w ręce,
szybko spotkała się z głową przyrodniego brata i bardzo skutecznie
odebrała mu życie. Z piętnem mordercy zmuszony został do ucieczki, jako
bratobójca mógł przecież liczyć jedynie na obławę.
Ratunek
znalazł dopiero w ramionach Balthasara, ponieważ szybko okazało się, że
Henrietta przestraszona konsekwencjami morderstwa wyparła się swojego
dziecka. Znajomy wampir przyjął Sheratana na służbę, przez pięć lat
wpajając mu pięścią swoje żelazne zasady i żerując na jego ciele. Zbyt
przestraszony by odejść, Bonifacy w krótkim czasie awansował na
najbardziej posłusznego psa w sforze hrabiego - pod koniec swojej służby
chłopak przypominał bardziej rozeźlone zwierzę niźli człowieka, zawsze
gotowe by w imię swojego pana rozerwać na strzępy kolejnego
nieszczęśnika. Uwięziony w tym piekle, zdawał się żyć jedynie dla
łaskawszego spojrzenia Balthasara, porzucając dla niego swoje dawne
aspiracje. Posłuszne suki, jak mawiał Hall, powinny przecież znać swoje
miejsce przy właścicielu i być za nie wdzięczne.
Żałosną
służbę przerwała dopiero choroba - paskudne zakażenie, które wdało się w
równie paskudną ranę brzucha, zostawioną zresztą przez samego
Balthasara. Jakże ironiczne okazało się, że to właśnie na łożu śmierci,
wijąc się na ziemi od trawiącej gorączki, Bonifacy poczuł się prawdziwie
wolny. W końcu niezależnie od tego jak grzeszne życie wiódł, miał
stanąć przed sądem ostatecznym i bogiem, rzekomo miłosiernym, z nadzieją
na litość.
Po
drugiej stronie nie było jednak światła; była tylko ziemia, ciężka i
niepoświęcona; zgnilizna i czerwie, dręczące samotne ciało. I nowa
tortura, zmuszająca go do rozpaczliwego drapania tych pierwotnych
grudek, oszukiwania siebie i tych przykrych robaków, łakomych na świeże
mięso.
Kiedy
wydarł się śmierci z powrotem na ziemię, wydawał się zupełnie zdziczały
i oszalały, co być może zostało z nim do dziś, odciśnięte gdzieś
głęboko w środku. Napędzany nienawiścią i niepohamowaną odrazą do tego
czym się stał i do tego, który go takim uczynił, ukradł konia ze stajni
pana i pognał w świat, niosąc ze sobą jedynie nadzieję na śmierć z ręki
pierwszego napotkanego przechodnia.
Od
tamtej pory minęło 56 lat, a sam Bonifacy może szczerze powiedzieć, że
znajduje się w lepszym miejscu i w gruncie rzeczy ceni sobie to nowe
życie. A mimo to, z pieniędzmi i szacunkiem, którego tak łaknął, nadal
jeszcze zdarza mu się patrzeć na swoje kły i myśleć, że być może świat
powinien był pozwolić jego kościom spoczywać w tej brudnej, smutnej
ziemi.
Rodzina:
- Henrietta Sheratan ♰ - matka, nałożnica szlachcica i swego czasu stosunkowo utalentowana czarownica. Była kobietą mocno religijną i równie ambitną - uparcie usiłowała wepchnąć swojego jedynego syna w polityczne tryby. Pomimo jej toksycznego i manipulującego sposobu bycia, Bonifacy do tej pory wspomina ją jako jedną z nielicznych osób, które przejmowały się jego losem. Henrietta została powieszona w wieku 56 lat za liczne występki i spiski przeciwko lokalnej rodzinie szlacheckiej oraz podburzanie do buntu.
- Mordechai Mahoney ♰ - człowiek, średnio zamożny szlachcic oraz biologiczny ojciec Bonifacego. Synowi dał poznać się jako osoba egoistyczna i trzymająca bliskich w garści - przynajmniej póki są mu potrzebni. Jego zainteresowanie bękartem znikło zaraz po doczekaniu się dzieci z prawego łoża - nigdy nie uznał Bonifacego za swojego prawdziwego syna i nie nadał mu prawa do noszenia szlacheckiego nazwiska. Stracił życie podczas polowania w wieku 65 lat.
- Desiderius Mahoney ♰ - przyrodni brat Bonifacego, pierwszy legalnie poczęty syn Mordechaia. Dobrze prosperujący dziedzic ze smykałką do polityki, której nigdy nie było dane mu poprowadzić. Desiderius zginął w wieku 16 lat podczas kłótni z Bonifacym, gdy ten w afekcie rozbił mu głowę zabytkową statuetką
- Claude Mahoney - przyrodni brat Bonifacego, młodszy od Desideriusa. Obecny dziedzic i pan w dworku Mordechaia. Nigdy nie doczekał się biologicznych dzieci, a ze względu na jego wiek (71 lat) szacuje się, że majątek rodzinny trafi w ręce dalszego kuzynostwa.
- Malachi Sheratan - przejawiający oznaki wampiryzmu, 11 letni chłopiec. Jedyne uznane dziecko Bonifacego, głównie dzięki naciskom ze strony jego matki. Sam Bonifacy nie angażuje się w życie dziecka i jak mówi, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Malachi wychowuje się jedynie z matką, dosyć daleko od swojego biologicznego ojca - mimo to kobieta nadal wysyła Bonifacemu listy, w których na bieżąco informuje go co dzieje się z ich potomkiem.
- Podobnie jak każdy szanujący się Katakan, Bonifacy potrafi zmienić się w dużego nietoperza. Może przy tym pochwalić się wytrzymałością i zwinnością - pomimo początkowych obiekcji, Sheratan okazał się sprawnym lotnikiem.
- Przed przemianą w wampira zapowiadał się na obiecującego maga, przejawiającego zdolności w naginaniu innych do swojej woli. Obecnie Bonifacy w zasadzie w całości utracił dawne umiejętności - na tę chwilę jest w stanie zmusić do posłuszeństwa jedynie zwierzęta i jednostki wybitne słabe, takie jak małe dzieci, starcy lub osoby niedołężne umysłowo. Wszelkie próby sięgnięcia po zdrowych ludzi spełzają na niczym, w tym temacie potrafi jedynie podsycać ich emocje bądź delikatnie je sugerować.
- Jako wampir może poszczycić się zwiększoną sprawnością fizyczną i znacznie wyostrzonymi zmysłami. W połączeniu z jego niepozorną sylwetką, daje mu to często element zaskoczenia podczas starcia z przeciwnikiem. Podobnie jak reszta krwiopijców na próżno szukać u niego pulsu, nie rzuca też cienia. Jego organizm dobrze znosi gwałtowne zmiany temperatur.
- Doskonale jeździ konno, zarówno jeśli chodzi o rozwijanie prędkości jak i wyuzdane pokazy ujeżdżania. Przez większość swojej młodości trenował również szermierkę, więc nadal sprawnie radzi sobie z bronią białą.
Głos: Human
Ciekawostki:
- Oprócz klasycznej jazdy konnej, przez pewien czas hobbystycznie zajmował się również woltyżerką. Nie kontynuuje ćwiczeń, jednak nadal pamięta kilka figur i akrobacji - nie jest to jednak coś czym chwali się na co dzień.
- Pomimo widocznych kłów, są one praktycznie bezużyteczne podczas polowania. Podobnie jak u większości Katakanów jego kły nie są wystarczająco ostre by mógł efektownie nimi żerować - być może gdyby wyjątkowo się uparł, zdołałby nieco to dopracować, jednak uważa to za zbytek pracy. Ofiary nacina sztyletem, wedle swoich upodobań posilając się na miejscu bądź upuszczając posokę do wiadra lub innego naczynia. Odpowiednio przygotowaną krew trzyma wtedy na zapas w domu, twierdząc że opijanie się ciągle na mieście to przejaw zezwierzęcenia i złego planowania.
- Poluje zaskakująco często; prawdopodobnie mógłby odpuścić sobie większość swoich ataków i nadal nie cierpieć głodu. Prawda jednak jest taka, że Bonifacy lubi czuć przewagę nad ofiarą i robi to często dla sportu. Najczęściej poluje z dala od miejsca zamieszkania - na łowy wypuszcza się w innych częściach dużego miasta. Uważa, że zarzynanie ludzi na progu własnego domu nie jest zbyt eleganckim i rozsądnym pomysłem, a dodatkowo nie czuje potrzeby kuszenia losu i sąsiadów.
- Jest dumnym właścicielem 3 letniej, rasowej klaczy Belladonny, potocznie zwanej Donką. Sam zajmował się jej tresurą i układaniem pod jazdę - ceni sobie kopytną towarzyszkę bardziej niż wielu ludzi. Nie wystawia jej jednak na gonitwy i zawody, wiedząc jak męczące są one dla zwierzęcia. W końcu samemu zdarzało mu się szprycować konie używkami byle tylko wygrały wyścig.
- Często ma przy sobie robioną na zamówienie laskę - wzorowaną na tej, którą swego czasu dzierżył Balthasar. To wytrzymały, ładnie grawerowany dodatek, w którym staranne ukryto sprężynowe ostrze. Podczas awantur niejednokrotnie częstował nim swoich przeciwników i wychodził ze starć zwycięsko. Dodatkowo nosi przy sobie dwa zdobne (ale całkowicie użyteczne!) sztylety. Rapier pozostaje jedynie na wyjątkowe okazje i dalsze wyprawy.
- Jest wyjątkowo uprzedzony do wampirów wyższych, których obecności unika jak ognia - wprawiają go one w wyjątkowo nieprzyjemny niepokój i poczucie zagrożenia. Wiąże się to nierozerwalnie z jego przeszłością, chociaż sam Bonifacy neguje te wpływy i twierdzi, że w całości uporał się ze starymi demonami. Wampiry innych kategorii nie budzą w nim żadnych szczególnych uczuć, o ile nie próbują wciskać się z butami na jego teren.
- Został wychowany w wierze w Boga, głównie za sprawą matki. Na chwilę obecną czuje się całkowicie oderwany od wartości i założeń tego wyznania - po przemianie w wampira stwierdził, że po drugiej stronie nie widział nic co mogłoby potwierdzać jego poprzednie wierzenia. Pomimo to, nadal nosi podarowany mu przez matkę łańcuszek, chociaż wynika to jedynie z nostalgii i przyzwyczajenia.
- Za młodu pobierał lekcje gry na skrzypcach, jednak dzisiaj prawie w ogóle nie tyka się instrumentu. Nigdy nie wiązał z nim przyszłości, a na wygrywanie melodii pozwala sobie jedynie odświętnie z dodatkowym akompaniamentem w postaci mocniejszego wina. Zupełnie inaczej sprawa ma się z tańcem - Bonifacy ma całkiem dobre poczucie rytmu i przy dobrym humorze zdarza mu się tańczyć na różnorakich biesiadach. Zakładając, naturalnie, że towarzyszący mu tancerz lub tancerka wpadną mu w oko.
Postacie powiązane:
- Caroline Renee - była kochanka, i przez chwilę ktoś, kogo Bonifacy darzył uczuciem, chociaż osobiście nigdy się do tego faktu nie przyznał. Matka jego syna, Malachiego, dzięki której dziecko zostało przez Sheratana w ogóle uznane. Ich kontakt urwał się niedługo po porodzie - Bonnie nie miał zamiaru bawić się w ojcostwo. Spotkał swojego syna zaledwie kilka razy, z czego każdy kontakt kończył się wyjątkowo burzliwie. Finalnie Bonifacy stwierdził, że nie chce już więcej oglądać dzieciaka na oczy. Od tamtej pory w całości wycofał się z ich życia, chociaż Caroline nadal co jakiś czas uparcie wysyła mu listy.
- Balthasar Hall - wampir wyższy, były pan Bonifacego i osoba odpowiedzialna za jego przemianę. Od czasu swojej ucieczki z posiadłości nie widział Balthasara na oczy, ani nie słyszał żadnych wieści o jego poczynaniach. Nic również nie wskazuje na to, by Hall kiedykolwiek zrobił jakieś kroki w kierunku odnalezienia Bonifacego. Sheratan z całą pewnością nie narzeka jednak na taki obrót sprawy - boi się Balthasara równie mocno co jagnię wilka.
Autor:
Discord: Łagodna #2393
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz