poniedziałek, 10 lutego 2020

Lookyo!

art autorski

TOŻSAMOŚĆ:
Lookyo. Choć brzmienie imienia jest dość delikatne, pochodzi od dwóch archaicznych słów starego rodzinnego dialektu i znaczy ,,niewidzialny płomień". Można na niego mówić po prostu Kyo.
WIEK:
Dziewiętnaście wiosen już za nim – tak, wiem, wygląda na młodszego, ale taka jest prawda.
RASA:
Pełnokrwisty chochlik, którego raczej nikt nie pomyli z wróżką... no, chyba że ktoś się nie zna.
ORIENTACJA:
Demiseksualna
POCHODZENIE:
Ekhynos był, jest i raczej będzie jego domem. Chociaż Ihranaya coś raz wspominała o przeprowadzce. Ale to pewnie odległe plany.
POSADA:
Pomaga pewnej czarownicy w prowadzeniu dosyć znanego w Ekhynos (a nawet w innych krajach) sklepu, ,,Chatka Ihranayi", usytuowanego na przedmieściach stolicy. Kojarzy go większość tych, co się parają magią i tym podobne – właścicielka nie marnuje okazji i prosi klientów, by coś napomknęli znajomym o sklepie. Natkniemy się tam na przeróżne magiczne rzeczy, od zaklętych broni, przez mikstury, aż po przedmioty na pozór zwyczajne, jednak przesiąknięte magią. Najszybciej Kyo znajdziemy właśnie tutaj, zwłaszcza, że nie tylko zajmuje się towarem, ale też nierzadko przesiaduje przy ladzie jako sprzedawca. Trochę czasu już tu robi, więc nabył pewnego doświadczenia i się orientuje, co jakie ma właściwości i tak dalej.
APARYCJA:
Bardzo mały (ktoś zmierzył, że ma wysokość ledwie 15 cm), szczuplutki, niewiele umięśniony. Drobne ciałko przeciśnie się przez niemal każdą szczelinę, dziurę czy też otwór. Skrzydełka jego wyróżniają się na tle innych dosyć wyjątkową barwą, bowiem są asymetryczne, co się bardzo rzadko zdarza u chochlików i wróżek. W słońcu wydają się być poniekąd kolorowe. Wyglądają na delikatne, ale można się nieźle zdziwić, ponieważ wcale nie tak łatwo je uszkodzić czy wyrwać. Zgniatane się wyginają i potem powracają do pierwotnej formy. Co prawda, lewe skrzydło jest odrobinę naderwane, ale nie przeszkadza mu to w locie.
Obdarzony młodzieńczą urodą. Gładkie rysy twarzy, zaokrąglona buzia, pełne usta, płaski nosek, duże oczy o ciemnych tęczówkach. Brwi i czoło częściowo zakrywa gęsta ciemnobrązowa czupryna, fryzura trochę specyficzna: dolna część krótko przystrzyżona, górna zaś sięga uszu, a kosmyki z tyłu nawet niżej. Końcówki tej górnej części są jasnofioletowe. Z pomiędzy włosów wystaje para długich czarnych czułek. Ruchami przypominają uszy niektórych zwierząt – ich położenie odzwierciedla towarzyszące chochlikowi emocje.
art autorski
Ogon ma dość długi, wiśnioworóżowy, o końcówce w kształcie pika. Raczej jego ruchy nie są odzwierciedleniem emocji, głównie pomaga w utrzymaniu równowagi. To dosyć wrażliwa część ciała. Ciąganie za niego i ściskanie to niezły ból, a przygniecenie go czy przytrzaśnięcie powoduje łzy w oczach.
Ubiór jego nie jest szczególnie różnorodny. Barwa za bardzo nie gra roli, byle nie było za dużo kolorów. Górna część garderoby zwykle jest przynajmniej trochę luźna, w przeciwieństwie do spodni, które muszą podkreślać kształt ładnych, choć stosunkowo krótkich, nóg. Ciuszki jego często mają w sobie coś z motywu strojów czarownic, głównie dlatego, że to Ihranaya specjalnie dla niego załatwia ubrania. Jeden element jest stały – obróżka w formie czarnej wstęgi ze srebrnym medalionem, na którym wygrawerowane jest: ,,Właściciel: Ihranaya al Terei".
CHARAKTER:
Mały, uroczy – niech nikogo nie zmylą te cechy. Lookyo to istotka złośliwa i pewna siebie. Zadziorny jak mało kto, tak szybko się nie zlęknie na widok kogoś znacznie od niego większego. Choćby miał przed sobą umięśnionego wielkoluda z groźną miną, i tak mu dogada. Wierzy, że Ihranaya go ocali, więc nie boi się podskakiwać innym ani boleśnie krytykować czyjś wygląd czy usposobienie. Z powodu jego głębokiej chęci przeżywania przygód ma tendencję do wściubiania nosa w nieswoje sprawy, w dodatku natura chochlika sprawia, że jak sobie coś upatrzy, to tak łatwo z tego nie zrezygnuje. Jeśli jakaś rzecz szczególnie przykuje jego uwagę, to potrafi nawet godzinami siedzieć i czekać na odpowiedni moment, by to zdobyć, a gdy się nie uda, spróbuje jeszcze raz. Tu się zaznacza jego upartość, przez którą trudno go zmusić do czegoś, czego on nie chce. I nie tylko. Jak przyklei się do kogoś, to koniec. Nauczony, żeby nie całować wrogom stóp, nie zamierza być miły dla kogoś, kto nie jest taki dla niego. Jego zachowanie to w sporej mierze reakcja na zachowanie drugiej osoby. Samoocenę ma wysoką – choć nie chodzi i nie wpaja wszystkim wokół, że jest najlepszy na świecie, nie powie o sobie złego słowa.
Droga do przyjaźni z chochlikiem jest niekoniecznie długa, ale za to bardzo kręta, pełna dziur i innych przeszkód. Wyjątkowo inteligentny i bystry, szybko potrafi rozgryźć czyjeś prawdziwe intencje albo chociaż odkryć, że ktoś coś ukrywa bądź też knuje. Naturalnie złośliwy uwielbia psocić, a nabyta nieufność sprawia, że choć nie robi wrażenia kogoś skrytego, nieodpowiednich ludzi próbuje spławić wrednością, a na osobiste pytania odpowiada opacznie lub wcale. Tak naprawdę wyciągnięcie z niego ważnych informacji to nie lada zadanie, jeżeli się nie zna go dobrze ani chociaż jego rasy, nic się tutaj nie zdziała, nawet niektóre groźby nie pomogą. Cóż, taki mały kąsek, a potrafi stanąć w gardle.
Ale żeby nie było, Kyo to nie taka zła istotka. Jest trochę jak taki przykład stwierdzenia: ,,Jeśli nie akceptujesz mojej gorszej strony, to nie zasługujesz na tą lepszą". Gdy już ktoś się do niego zbliży, to zauważy, że z niego wcale nie taki zły typ i odkryje, że ten cały jego sarkazm, zadziorność i pewność siebie to tylko ochronna tarcza. W końcu gdyby taki nie był, to już w ogóle wszyscy by się nad nim wywyższali, jakby im ich wzrost nie wystarczał. ,,Bo mały i drobny, to pewnie bezbronny, delikatny i można mu robić, co się chce."
HISTORIA:
Od najmłodszych lat była z niego istota niezależna, zawsze chciał wszystko robić sam, a gdy zrozumiał, że rodzina nie potrafi się nim w pełni zająć, uznał, że musi szybko nauczyć się żyć na własną rękę. Ze starszym bratem wiecznie miał spiny, Chaarmon strasznie się rządził, dyrygował Kyo, a gdy ten się sprzeciwiał, zwykle dochodziło do bójki, którą matce ledwo udawało się przerwać. Lookyo jakoś nie potrafił znaleźć wspólnego języka z rodziną, z racji, że już wtedy ujawniła się jego specyficzna inteligencja, zauważał wiele rzeczy, na które rodzeństwo w jego wieku jeszcze nie zwracało uwagi.
Z powodu tych czynników wpadł na dosyć szalony plan. Postanowił opuścić dom na okres paru dni, by zobaczyć, jak to jest żyć samemu i nabyć początkowego doświadczenia, które później wykorzysta. Spakował się, oczywiście nic nikomu nie powiedział i tak oto w wieku dziewięciu lat po raz pierwszy uciekł.
Czy przez ten czas wiodło mu się dobrze? W sumie to on nawet nie zrealizował do końca swojego planu. Co prawda, pierwszy dzień minął mu całkiem nieźle, ale zaraz następnego znaleźli go rodzice, a na domiar złego, tego dnia poznał swego pierwszego poważnego wroga.
To się działo bardzo szybko. Matka przekonywała go, by wrócił, jakby nie mogła po prostu siłą go zaciągnąć do domu, on oczywiście odmawiał, dopóki nie miał już dość. Zabrał się i już miał odlatywać, gdy nagle coś wielkiego się na niego rzuciło. Nim się obejrzał, a porwał go wielki kruk. Strasznie się wtedy bał, panikował okropnie, myślał, że już po nim. Na szczęście ojciec szybko zareagował, a jeszcze szybciej matka, która go pogoniła, by ratował syna. Rodzic rzucił się na ratunek. Udało mu się ocalić Kyo, niestety, sam przypłacił życiem, poważnie raniony wielkimi szponami ptaka. Lookyo nie widział momentu śmierci, matka zasłoniła mu oczy, nic więc nie zobaczył. I może dobrze? Już i tak po tym całym wydarzeniu pozostała mu trauma, przez którą nieswojo się czuje, gdy w pobliżu przebywa większy od niego ptak. Do dzisiaj nikt nie wie, skąd wtedy się wziął w okolicy kruk, aczkolwiek drugi raz się nie pojawił.
Choć ten dzień utknął mu w pamięci na dobre, nie powstrzymał go przed kolejnymi próbami samodzielnego życia. Na zewnątrz spędzał możliwie jak najwięcej czasu, do domu wracał na noc, z każdym rokiem coraz później. W terenie robił różne rzeczy, od szukania pożywienia, przez budowanie szałasów, po walczenie i radzenie sobie ze zwierzętami. Na początku powracał cały poobijany i podrapany, miał jednak na tyle szczęścia, że nic poważnego mu się nie stało. Gdy tylko nabył odpowiedniego doświadczenia, ponownie się spakował i tym razem już całkiem się wyprowadził. Miał wtedy siedemnaście lat.
Prowadził tryb koczowniczy, dopóki nie zatrzymał się na granicy lasu. Zamieszkał w opuszczonej dziupli, błotem pomniejszył otwór, by tylko on się przez niego przecisnął (no, czasami musiał go powiększać, by się zmieściły większe przedmioty). Zajmował się, jak każdy chochlik, zbieractwem. Przynosił do domku przeróżne rzeczy, najwięcej się nazbierało biżuterii, której dotychczas nie widział. Wiódł dosyć spokojne życie... dopóki jedno wydarzenie go całkiem nie odmieniło.
Gdy się dowiedział, że jeśli poleci trochę dalej, to trafi na wielkie miasto, prawie od razu postanowił tam wyruszyć z nadzieją, że znajdzie coś naprawdę ciekawego. I znalazł. Upatrzył sobie pewien przedmiot w jakimś sklepie. Przez witrynę miał wręcz idealny widok na leżącą na półce bransoletę z pięknych, okrągłych, różowych kamieni (wtedy nie wiedział, że są to perły). Długo się nie zastanawiał, czym prędzej przeszedł do działania. Poczekał, aż ktoś wejdzie do środka, przemknął się przez drzwi niczym wiatr. Korzystając, że właścicielka była zajęta obsłużeniem klienta, zakradł się na półkę. Dorwał w swe łapki bransoletę, poszło mu wręcz idealnie. No prawie.
Był już kawałek od sklepu, gdy nagle uderzył w niego strumień wody. Nim się obejrzał, był uziemiony. Chciał jeszcze uciekać, schować się gdzieś, ale nie udało mu się – coś pociągnęło za jego ogon, a po chwili wisiał w powietrzu do góry nogami.
Właścicielka sklepu go dorwała. Jakby tego było mało, okazała się być potężną czarownicą. I jakby to było niewystarczające, nie należała do dobrych duszyczek, które puściłyby mu to płazem. Nie, nawet nie myślała o tym. Jedyne dobre, co zrobiła, to dała mu wybór. Albo zostanie towarzyszem czarownicy i będzie jej posłuszny, albo zostanie ukarany. Dowiedziawszy się, co dokładnie było w drugiej opcji, od razu wybrał tę pierwszą. Tak cierpieć za zabranie jakiejś bransoletki to on nie chciał.
Ile to już czasu minęło? Ponad rok. No, już kawał czasu służy niejakiej Ihranayi. Czy uważa ten okres za zły? Niekoniecznie. ,,Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" – tutaj to przysłowie pasuje wręcz idealnie. Lookyo wiele się nacierpiał, na początku wykonywanie rozkazów szło mu marnie: nie dość, że nie chciał, to jeszcze jego wielkość stanowiła spory problem. Nieraz jego życie wisiało na włosku, tu go kot chciał zjeść, tam prawie pudło przygniotło, oblał się dziwną miksturą, ktoś go porwał, bo ,,chciał zarobić na tak wyjątkowej istocie". Ale też przydarzyło mu się wiele dobrego. Otrzymał pierścień, dzięki któremu teraz może zaznać ludzkiego życia, dostał dach nad głową, a nawet lepiej, bo Ihranaya załatwiła mu parę mebelków w jego rozmiarze, a także dała możliwość rozwijania się i poszerzania swej wiedzy. Nawet pozwoliła mu raz na jakiś czas odwiedzać rodzinę.
Czy chciałby zmienić swoje życie? Raczej nie. Chyba że nagle wszystko szlag trafi. Ale miejmy nadzieję, że tak nie będzie.
RODZINA:
    1. Lochu – ojciec... ojciec? W zasadzie słaby z niego ojciec, ponieważ jakoś nie przyłożył się do wychowania własnych dzieci. Ciągle był w terenie, wiecznie gdzieś znikał, w domu zjawiał się okazjonalnie. Szukał czegoś, nikt nie wiedział, czego dokładnie, ale cokolwiek to było, już tego nie znajdzie. Przypłacił życiem, ratując Kyo przed rozwścieczonym krukiem. Śmieszna trochę z tego historia, bowiem nie tylko to jedyna dobra rzecz, jaką zrobił dla któregokolwiek dziecka, ale też został do tego poniekąd zmuszony. Gdyby nie matka, nic by nie zrobił i prawdopodobnie Lookyo teraz by tu nie było.
    2. Sarima – prawie kochająca matka, chce dobrze, lecz jak zwykle jej to nie wychodzi. Nigdy nie była dobra w wychowywaniu dzieci, nie potrafi ogarnąć piątki małych chochlików. Przez to ma spore huśtawki nastroju i często popada w stan prawie depresyjny. Chce, by z dzieci wyrośli porządni dorośli, ale jednocześnie woli tak jak Lochu gdzieś latać, zdobywać ciekawe przedmioty. Cóż, jest, jakby to powiedzieć, za mało dojrzała na potomstwo.
    3. Chaarmon – brat, starszy o rok, dominant, któremu udało się zostać przywódcą małej grupy chochlików, w jakiej przyszło mu żyć. To ten typ, który jest wysoki i umięśniony, rzeczywiście nadający się na lidera. Wydaje się towarzyski, ale tak naprawdę jest ostrożny. Nie ufa do końca nikomu, nawet własnej rodzinie. Z Kyo jest w bardziej nieprzyjemnych stosunkach, często mają odmienne zdanie, a odkąd Chaarmon dowiedział się o obecnej sytuacji życiowej brata, nieustannie się z niego naśmiewa. Za co raz zapłacił. Porządnie. Lookyo nadal dumnie wspomina tamten dzień.
    4. Jun – brat, młodszy o dwa lata. Dobry chłopak... aż dziwne. Odmieniec, który uznał, że nie chce być chochlikiem i uciekł z domu zaraz po tym, jak sobie wyrwał czułki i odciął ogon. Ach, jak on to w ogóle zniósł? Kyo nie wyobraża sobie, że sam odcina swój własny ogon. Woah, szacunek dla Juna, naprawdę.
    5. Poelle – siostra, młodsza o trzy lata. Uciekła, gdy tylko poznała pewnego elfiego pana. Mężczyzna był na tyle potężny i samolubny, że podarował jej bardziej ludzki wygląd, dzięki czemu może teraz żyć u jego boku. Gdzieś tam jest w jakiejś wiosce w lesie... a może poza? Nie wiadomo, ostatnio coś nie kontaktuje się z rodziną.
    6. Suunie – siostra, młodsza o osiem lat. O niej to nie ma za bardzo co pisać, jest jeszcze dzieckiem, w przeciwieństwie do reszty rodzeństwa strasznie posłusznym matce. Zawsze się słucha swej rodzicielki, pomaga jej, do tego jest grzeczna. No cud jakiś, że choć jedno dziecko się Sarimie udało.
      ZDOLNOŚCI:
      1. ukrycie przedmiotów – specyficzna zdolność sprawiająca, że wybrane przez niego przedmioty stają się niewidzialne dla wszystkich prócz niego. Przydatne podczas kradzieży czy też nastawiania amatorskich pułapek (lub po prostu robienia komuś na złość). Jeśli przedmiot jest od niego większy, może się za nim schować i również nie będzie widoczny.
      2. zmiana formy – kiedy chce, może zmienić wygląd tak, by łatwiej mu było wykonywać niektóre czynności. Pozwala mu na to pierścień, zaklęty przez Ihranayę. Przede wszystkim staje się większy, wtedy mierzy z jakieś 165 cm. Skrzydła i czułki znikają, żeby nie przeszkadzały, ogon zostaje, bo... tak czarownica zaklęła pierścień. Tłumaczyła się, mówiąc, że czułki i skrzydła wskazują na jego rasę, a reszta już w sumie nie, więc no... Mniejsza. Sporą zaletą zdolności jest to, że zmianie ulegają również ubrania i akcesoria, jakie ma na sobie, więc nie będzie niezręcznych sytuacji. Efekt nie trwa długo, po bliżej nieokreślonym czasie (całkiem często w tzw. ,,najgorszych momentach") powraca do pierwotnej formy. Może też sam zdjąć z siebie zaklęcie, zwykle to robi, by właśnie uniknąć nagłego pomniejszenia się. Pierścień dała mu Ihranaya, głównie żeby mógł jej pomagać w sklepie. W końcu taki chochlik na raz przeniesie tylko jeden większy od siebie przedmiot.
      3. ,,pobłogosławiony" przez Ihranayę otrzymał pewien dar, dzięki któremu potrafi określić, czy dany przedmiot jest przez kogoś zaklęty, czy nie, a u niektórych to nawet, jak dokładnie. Całkiem przydatne, ponieważ ma tendencję do zostawiania na terenie sklepu rzeczy, które wcześniej komuś ukradnie.
      GŁOS:
      Mogłoby się wydawać, że usłyszymy piskliwy głosik, ale w rzeczywistości Kyo ma dosyć normalny głos. Bardziej dorosły niż dziecięcy, może nie jest szczególnie niski, ale niejedna osoba mogłaby przyznać, że całkiem przyjemnie się go słucha. Przy takich emocjach jak irytacja czy złość jest on zniżony, zaś wraz z szybszym mówieniem staje się wyższy.
      CIEKAWOSTKI:
      1. Jak na takiego chochlika jest bardzo szybki i zwinny. Złapanie go, gdy ten jest w locie, to twardy orzech do zgryzienia.
      2. Zaprzyjaźnił się z Vince'em – czarnym kotem Ihranayi. Co prawda, na początku kocur chciał go zjeść, ale jakoś tak wyszło, że po pewnym czasie do niego przywyknął. Obecnie lubi jego towarzystwo, chochlik nierzadko go ujeżdża albo leży zanurzony w jego sierści. Jeśli Kyo gdzieś wychodzi, to Vince zawsze idzie z nim, by go pilnować. Kot posiada taką samą obrożę, co chłopak. Choć wydaje się spokojny i przyjazny, w stosunku do obcych jest nieufny. Lepiej z nim nie zadzierać, bowiem czarownica go zaklęła – poza podejrzanie dużą inteligencją potrafi przemienić się w panterę.
      3. Obróżka, którą nosi, jest zaklęta – dzięki niej Ihranaya zna mniej więcej jego lokalizację. W dodatku nikt nie może jej zdjąć poza czarownicą.
      4. Mogłoby się wydawać, że na nim można oszczędzać żywność, ale prawda jest zupełnie inna. Odkąd zdobył możliwość zmieniania wielkości, nie rezygnuje z żadnego jedzenia, zwłaszcza, jeśli jest to coś, co lubi lub czego jeszcze nigdy nie jadł. A nie jadł wielu rzeczy. Wbrew pozorom może spokojnie spożywać mięso – cóż, on to nawet mrówki i robaki jadł.
      5. Odkąd zamieszkał w mieście, chłonie wszystkie informacje, jakie obiją się o jego uszy, nawet te pozornie nieciekawe, by wiedzieć możliwie jak najwięcej o tym, co się dzieje na świecie. Dodatkowo uważnie słucha tego, co mu opowiada Ihranaya, też zabiera się za książki, odkąd czarownica nauczyła go czytać.
      6. Nie pytamy go, by cokolwiek nam napisał. Z racji, że pisania nauczył się stosunkowo niedawno, a też nie dba o estetyczność w tym temacie, pisze krzywo i wąsko, na tyle, że trudno się rozczytać. Wszyscy teraz podziwiajmy Ihranayę, która płynnie czyta jego ,,zaszyfrowane" teksty.
      7. Latając pozostawia za sobą błyszczący pyłek, aczkolwiek są to śladowe ilości, których raczej nie zobaczymy. No, chyba, że nim tak parę razy porządnie potrząśniemy.
      POSTACIE POWIĄZANE:
      1. Ihranaya al Terei – urodziwa czarownica, typ kobiecego ideału: wysoka, o perfekcyjnego kształtu sylwetce, jasnej cerze, długich kruczoczarnych włosach i szmaragdowych oczach. Jedna z najlepszych zaklinaczek na kontynencie, też dobra z przyrządzania mikstur. Znana jak mało kto, wiele osób, nawet tych z drugiego końca Roanoke, słyszało o niej. A przynajmniej ci ją kojarzą, którzy parają się magią i tego typu sprawami, bowiem kobieta jest właścicielką właśnie sklepu ,,Chatka Ihranayi". Lookyo robi za ,,zwierzątko" czarownicy, musi wykonywać jej rozkazy, aczkolwiek nie jest nie wiadomo jak wykorzystywany. Ihranaya często traktuje go jako swego pomagiera i sługę, aczkolwiek są chwile, kiedy z nim normalnie rozmawia, jak z kimś bliskim. Bywa wredna i momentami okrutna, ale da się z nią dogadać. Przynajmniej Kyo to wychodzi.
      INFORMACJE OD AUTORA:
      Wszystko jest okej, dopóki trzymacie się powyższego opisu. Można pisać, co robi, co mówi, aczkolwiek prosiłabym nie podejmować ważnych decyzji z jego strony. Też nie zabijać ani trwale okaleczać, bowiem trochę czasu na wykreowanie go poświęciłam ㅠ^ㅠ
      AUTOR:
      keiem

      Brak komentarzy:

      Prześlij komentarz