poniedziałek, 16 marca 2020

Od Vaeril'a do Sorena

Ciepła herbata chociaż na chwilę złagodziła niemijający i uporczywy ból gardła. Pomimo gorzkiego smaku, wziął kolejny duży łyk. Vaeril nawet nie prosił o cukier, bez którego wcześniej nie wyobrażał sobie ów naparu. Wolał słodkie napoje. 
Słysząc propozycję Sorena, spojrzał z powątpiewaniem na notes i leżące obok niego pióro. Wprawdzie, potrafił pisać, ale nie korzystał z tej umiejętności zbyt często. Nie miał pewności, że dalej pamięta, jak należy pisać wszystkie litery. Elf skrzywił się nieznacznie, przenosząc wzrok na siedzącego obok białowłosego. Z dwojga złego, wolał pomysł Sorena.  
- Nie mów mi, że nie potrafisz pisać. - Słowa chłopaka uraziły bruneta. Dlaczego białowłosy o tym pomyślał?! Potrząsnął głową i sięgnął po notes. Przygryzł skuwkę, przypominając sobie nauki brata. Po chwili nakreślił na kartce pokracznymi literami "umiem". Dumnie oddał swoje dzieło Sorenowi, który marszcząc brwi, starał się odczytać wiadomość.
- Więc brak ci wprawy - odparł przepraszająco Soren, przysiadając się bliżej. - Jeśli nie spieszy ci się wracać do brata, mogę cię nauczyć. Nasze poszukiwania składników i tak trzeba zawiesić, dopóki nie poczujesz się lepiej.
Vaeril kiwnął zgodnie głową. Nie istniała możliwość, że wyjdzie teraz spod koca i ruszy na poszukiwaniu ziółek. Postanowił skorzystać z lekcji pisania. Liczył, że może w końcu będzie potrafił czytelnie się podpisać, a to przydatna umiejętność. Białowłosy oddał trzymany notes, a elf przerzucił na czystą stronę. Potrzebował miejsca na swoje szlaczki. W międzyczasie, bruneta złapał kolejny atak nieprzyjemnego kaszlu, który próbował po chwili stłumić kolejnym łykiem herbaty. Niestety nie czuł się wcale lepiej.
- Tak swoją drogą, czy twój brat mówił ci cokolwiek na mój temat? - Pytanie całkowicie zaskoczyło elfa. Spojrzał na Sorena, który jedynie zaśmiał się nerwowo, dodając: - Nie żeby miał dużo do opowiadania.
Brunet zacisnął dłoń na piórze, próbując przypomnieć sobie jakąkolwiek opowieść Dereka. Kichnął cicho, a po chwili zapisał "oprócz tego że mam na ciebie uważać i że cię nie lubi to nic szczególnego". Podał kartkę białowłosemu. Najwyraźniej rozszyfrowanie dłuższego zdania było znacznie trudniejszym zadaniem, ponieważ zajęło to mu znacznie więcej czasu. Wtedy też nastało przerywane chwilowymi pokasływaniami elfa milczenie. 
- Rozumiem - odezwał się w końcu Soren, kiwając powoli głową.
Vaeril odebrał notes, kreśląc na szybko kolejne zdanie - "dlaczego miałby mówić o tobie". Podał notkę białowłosemu, który po przeczytaniu jej kolejny raz zaśmiał się nerwowo. Śmiech odpowiedzią na wszystko. Chłopak podrapał się po karku i westchnął głośno.
- Pewnie zauważyłeś, że ja i twój brat nieszczególnie za sobą przepadamy - odpowiedział, uśmiechając się lekko. Brunet przytaknął. Siedzący naprzeciwko towarzysz nie zdradził jednak nic więcej na ten temat, co jedynie podsyciło ciekawość elfa. Zastanawiał się, czy nieposiadająca amnezji wersja jego samego znała powód nienawiści Dereka i Sorena. Wbrew pozorom, niezwykle go to inspirowało. Vaeril miał też dziwne wrażenie, że jego brat i białowłosy zorganizowali ciche zawody polegające na zdobyciu zaufania bruneta. Co najzabawniejsze, to spotkany przed kilkoma dniami całkowicie obcy człowiek je wygrywa.
Wtedy też elf przypomniał sobie o swojej umiejętności. Właściwie nie miał pojęcia, jak ona działa. Postanowił więc wypróbować ją teraz. Przyłożył dłoń do obolałego gardła, starając wykrzesać z siebie choć odrobinę magii. Oczywiście, nie poczuł się nawet trochę lepiej. To tak nie działa. 
- Pomogło? - zapytał zaciekawiony Soren.
- Nie.
Po chwilowej przerwie na kaszel i marudzenie, elf zdecydował się przystąpić do pierwszej lekcji nauki pisma. A dokładniej - przypomnienia sobie, co i jak. Brunet nie czuł się najlepiej, ale postanowił wykorzystać okazję. Kiedy tylko pojawi się na progu domu, Derek zabije go, że nie wrócił na noc. Wiedział, że i tak ma ogromne kłopoty, więc nie kwapił się do szybkiego powrotu. Gwardzista bardziej wściekły już nie będzie. Chyba, że dowie się, u kogo jego młodszy brat przenocował.
Vaeril podniósł się ociężale do siadu, robiąc miejsce dla Sorena. Ten otworzył notes na czystej stronie i napisał znaną elfowi, pierwszą literę alfabetu. Niech edukacja się rozpocznie. 
Brunet głównie przytakiwał, naśladując ruchy ręki białowłosego. Nakreślone znaczki różniły się jednak drastycznie od tych przykładowych. Wymyślne pismo Sorena zdawało się nieosiągalne Iversen'owi. Nieważne, jak wiele trudu w to wkładał, wszystko wyglądało pokracznie. Pocieszał się tym, że jest początkujący.
Ból głowy ostatecznie stał się zbyt męczący, by dalej kontynuować lekcje. Elf z każdą chwilą czuł się coraz gorzej. Białowłosy, najwyraźniej zauważył stan bruneta, umożliwiając mu wygodne położenie się. Vaeril, dusząc w sobie kaszel, otulił się kocem i ułożył głowę na twardej poduszce. Nim zdążył usnąć, pożałował, że wcześniej nie wrócił do domu. Brunet coraz bardziej obawiał się Dereka.
- Wychodzę coś kupić. - Kątem oka dostrzegł zarzucającego na siebie płaszcz Sorena. - Wrócę, nim się obudzisz.
Iversen nie odpowiedział. Zakrył głowę rękami i przewrócił się na brzuch. Pragnął usnąć i odciąć się od bolesnej rzeczywistości.
***
Obudziło go głośne trzaśnięcie drzwiami. Elf powoli otworzył oczy. Miał wrażenie, że sen zmęczył go jeszcze bardziej. Walone przeziębienie. Właściwie, nie wiedział, czy jest to przeziębienie. Nie był lekarzem. 
Brunet podniósł wzrok, z zaskoczeniem zauważając, że osobą, która weszła do budynku, o dziwo, nie był Soren, a całkowicie nieznany mu mężczyzna. Demon, jak mniemał Vaeril po długich rogach sterczących mu z głowy, wydawał się równie zdziwiony. Niewiele starszy, ciemnowłosy chłopak posłał brunetowi mordercze spojrzenie i ruszył pewnym krokiem w stronę salonu. Sam Iversen nie przejął się zbytnio jego obecnością, wmawiając sobie, że obcy musi być współlokatorem białowłosego. W innym wypadku - co by tu robił? 
- Kim jesteś? - prychnął demon, którego dłoń powędrowała w stronę rękojeści przypiętego do pasa miecza.
W tamtym momencie elf zrozumiał, że przybyły chłopak raczej nie będzie chciał bawić się w kalambury i odczytywać niedbałe wiadomości tak jak Soren. Z tego też powodu, Vaeril odkaszlnął cicho oraz odparł ze spokojem, podnosząc się do siadu:
- Jestem gościem.
Demon uniósł pytająco brwi. Rozluźnił się jednak i podrapał po karku.
- W takim wypadku, czyim? - Mówiąc to, ciemnowłosy wszedł dalej i rozejrzał się po pokoju. Czyżby w tym domu mieszkało więcej osób?
- Sorena. - Widząc grymas, który pojawił się na twarzy demona, elf zastanowił się, czy dobrze zrobił, zdradzając imię towarzysza. Wtedy też Vaeril zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak białowłosy ma na nazwisko. Właściwie, nie wiedział o nim nic. Poczuł się jak najbardziej naiwna osoba w Terpheux.
Demon przerwał chwilę ciszy zduszonym śmiechem. Brunet z ulgą stwierdził, że obcy chłopak póki co zaniechał agresji. Elf nie dałby rady się bronić. Ledwo podniósł się do siadu, nie było możliwości, by dobiec do leżącego na stole miecza i stanąć do walki. Pozostało mu jedynie czekać na powrót Sorena.
- Domyślam się, że niedługo wróci. Poczekam na niego z tobą. - Głos ciemnowłosego wyrwał Vaeril'a z zamyślenia. - Chcesz herbaty? - Elf pokiwał głową, licząc, że ciepły napój załagodzi choć na chwilę piekący ból gardła.
Demon zabrał imbryk i wyszedł do innego pokoju, najpewniej kuchni. Brunet pozostał sam z narastającym przeczuciem niepewności. Co kilka sekund spoglądał w stronę drzwi, mając nadzieję, że pojawi się w nich białowłosy.
Swoją drogą, Iversen odzyskał świadomość na tyle, żeby rozejrzeć się po pomieszczeniu i stwierdzić, w jak okropnych warunkach mieszka Soren. Zabite dechami okna, porozrzucane meble i walające się po ziemi przedmioty codziennego użytku sprawiały wrażenie, że dom jest od dawna opuszczony. Najbardziej elfa jednak dziwiło to, że ktokolwiek tutaj mieszka.
Szeroko uśmiechnięty, ciemnowłosy chłopak w końcu powrócił. W jednej ręce trzymał ten sam czajniczek, który wcześniej przyniósł Soren. W drugiej zaś zdzierżył starannie złożony kawałek papieru. Demon usiadł zaraz obok Vaeril'a, nalewając w dwie filiżanki ciepłej herbaty. Elf sięgnął po ciepły napój, licząc na jego kojące właściwości. Tym razem również nie upomniał się o cukier.
Między brunetem a siedzącym obok młodzieńcem zapanowała nieprzyjemna cisza. Ciemnowłosy zajął się czytaniem przyniesionej wcześniej kartki. Co chwila wybuchał śmiechem. Iversen starał się nie patrzeć w kierunku nieznajomego. Nie interesował go powód rozbawienia chłopaka. Vaeril czuł się niezwykle niekomfortowo. Ręką dotknął ponownie rozgrzanego czoła i policzków.
- Jesteś bezdomny czy coś tego typu? - Pytanie demona zirytowało elfa. Brunet zmarszczył brwi i rzucił rozmówcy mordercze spojrzenie.
- Skądże. Mieszkam w o wiele lepszym miejscu niż ta rudera - prychnął. Oczywiście, był wdzięczny Sorenowi za schronienie. Zwyczajnie próbował urazić ciemnowłosego. Nawet choroba go przed tym nie powstrzyma.
Demon przewrócił oczami. Podniósł też ręce do góry, rozciągając się. Nie wyglądał na wcale zranionego. Biły zaś od niego niezwykła pewność i niecierpliwość. Najwyraźniej nie może doczekać się spotkania z białowłosym.
- Skąd znasz Sorena? - zapytał zaciekawiony Vaeril. Jego głos był cichy i delikatnie świszczący, najpewniej mało przyjemny dla ucha.
Ciemnowłosy uśmiechnął się szeroko, odpowiadając:
- Kolega po fachu.
Brunet rozejrzał się kolejny raz po pomieszczeniu. Nie wiedział, czym zajmuje się Soren, ale raczej nie zarabia zbyt wiele. Już miał pytać, gdzie białowłosy pracuje, kiedy demon najwyraźniej zaciekawił się osobą elfa.
- A jak ty go poznałeś? - zadał pytanie, odwracając się w stronę Vaeril'a. Elf zakaszlał, próbując pozbierać myśli.
- To skomplikowana sprawa - westchnął zmarnowany. - Tak naprawdę, nie wiem. Mam małe problemy z pamięcią.
Na życzenie rozmówcy, brunet wyjaśnił jak wyglądało jego spotkanie z Sorenem i doprowadzenie się do aktualnego stanu. Oczywiście pomijał co ważniejsze sprawy. Na przykład nie wspomniał nic na temat Dereka, upierając się, że nie ma pojęcia, jakim cudem stracił pamięć. Nie podzielił się również informacją o poszukiwaniu lekarstw. Zdaniem elfa, to nie była sprawa demona.
Rozmowa trwała jeszcze krótką chwilę. Wybawcą od niezwykle niezręcznej konwersacji został Soren, który właśnie wszedł do budynku. Vaeril westchnął z ulgą na widok znajomej twarzy. Demon również, kolejny raz, uśmiechnął się szeroko. Podniósł leżący obok siebie kawałek papieru i pomachał nim w powietrzu, kiedy tylko Soren wszedł do salonu. 
Wtedy zapanowała cisza. Początkowo zaskoczony białowłosy, po chwili posłał ciemnowłosemu mordercze spojrzenie. Siedzący obok, opatulony ciepłym kocem, dzierżący w dłoniach filiżankę ciepłej herbaty elf, znowu nie miał pojęcia, co się dzieje. 

[Soren? c:]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz