czwartek, 12 grudnia 2019

Od Alaratha do Agnessi

„Wielki intelekt” – To coś, czego definitywnie brakuje temu sukkubowi. Alarath był już zmęczony jej zachowaniem. Miał mało czasu i musiał się sprężać ze swoimi nowymi planami, ale ta kobieta umyślnie lub nie, próbuje mu przeszkodzić. Demonica naprzykrza mu się, kiedy tylko ma okazję, a on ma dużo większe zmartwienie na głowie. Został uwięziony w tym domu. Trójka magów rzuciła swego rodzaju barierę, która nie pozwala nikomu o magicznych zdolnościach opuścić tego miejsca. Nie widział jej, ale czuje jej moc. Elf ma tylko kilka dni, żeby pozbyć się bariery i jak najszybciej opuścić te przeklęte miejsce. Podczas rozmowy z Telkarem znalazł książkę, która w pewien sposób pomoże mu oszukać barierę. Oczywiście największa piękność tego domu nie mogła dać mu spokoju. Rzuciła się na niego, kiedy leżał na łóżku, wyrwała mu księgę z ręki i… Czy ona chce go zmusić do stosunku? Alartath powoli zbliżał się do granicy cierpliwości, ale czekał. Wiedział, że Agnessi nic mu nie zrobi. Może mogłaby mu się przydać?
***
-Rozmawiałeś z nimi prawda? – Czy on się przesłyszał, czy słyszał niepewność w jej głosie?
Elf wstał, otrzepał ręką ubranie, podniósł książkę, zdmuchnął z niej kurz i odłożył na biurku.
- Być może. – Rzekł w końcu. Oparł się o biurko, krzyżując ręce. – Ale co ci do moich interesów?
- Oboje wiemy, że cię okłamują – Wstała i powoli zbliżała się do niego. – Może… Moglibyśmy sobie pomóc?
Jakże szybko zmienia się nastawienie drugiej osoby, kiedy czegoś potrzebuje. Ludzie, elfy, satyry, polimorfy, magowie czy nawet anioły i demony. Wszyscy nagle stają się mili i spokojni w stosunku do kogoś, kto może im pomóc. Ugryzł się w język. Nie miał już ochoty na kolejne sprzeczki. Wbrew pozorom współpraca z Agnesii to jest coś, czego potrzebuje. Kto będzie znał lepiej ten ogromny dom jak nie ona?.
- Sprawa pierwsza. Leliv to nie jest obiad. – Nie musiał czytać jej w myślach, żeby widzieć zamiary.
Zwierzak spojrzał na Alaratha, potem na Agne, po czym uciekł szybko na łóżko.
- Sprawa druga – Ciągnął elf – Pomożesz mi. Musi być w tym domu miejsce, do którego nikt oprócz tej trójki nie ma dostępu, a ty mnie tam zaprowadzisz.
-A jeśli nie? – Demonica skrzyżowała nogi i ręce, prowokująco zadzierając nosa.
Elf wzruszył ramionami i uśmiechnął się pogardliwie.
-To wtedy zajmie mi to dłużej.
-Mogłabym na Ciebie donieść.
-Mogłabyś. Ale kto by wtedy ci pomógł?
Złapał książkę i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Pech chciał, że musiał wpaść na Telkara.
-Ah, nasz gość. – Czarodziej uśmiechnął się sztucznie. – Czyżbyś dokonał już decyzji?
-Tak – Alarath zastanowił się przez chwilę. – Potrzebuje jednak trochę więcej czasu, żeby zregenerować siły. To… Zaklęcie, którego użyłem, żeby uratować pannę Caelish było dosyć wymagające i nie zdążyłem się jeszcze zregenerować.
- Rozumiem – Telkarowi zniknął na chwile uśmiech z twarzy, lecz od razu wrócił. – Możemy zaczekać maksymalnie 2 dni, gdyż zależy nam na czasie.
- Powinno wystarczyć. Dziękuje. – Skłonił się lekko, po czym zaczął szukać jakiegoś cichego miejsca.
Znalazł pokój, który mógłby przypominać mniejszy salon. Był pusty. Idealnie, nikt mu nie będzie przeszkadzał. Nałożenie iluzji i schowanie w publicznej bibliotece, książki, opisującej całe zaklęcie wiążące ten dom, wydawałoby się sprytną sztuczką, jednak Alarath nie takie zagadki rozwiązywał. Jeszcze raz całkowicie skupił się na lekturze, nie zwracając żadnej uwagi na to, co dzieje się wokół.
***
Z zamyślenia wytrąciło go podrzucenie do góry.
-Tu się schowałeś kochanieńki.
To znowu ona, lśniące, złote oczy były pierwszą rzeczą, na jaką zwrócił uwagę. Rzuciła się na kanapę, na której siedział i oparła się łokciem o oparcie. Elf tylko spojrzał na nią w milczeniu.
- W sumie dobrze, że przyszłaś. – Nie sądził, że to powie, ale była to prawda.- Pomożesz mi.
Z jednej z wielu kieszeni wyjął papier, którego czas ani trochę nie oszczędził.
- Trzymaj. – Uśmiechnął się do niej, starał się, żeby wyglądał na życzliwy — Z racji tego, że ja stąd wyjść nie mogę, to kupisz mi potrzebne składniki. Znajdziesz je u pierwszego, lepszego zielarza.
Alarath zastanowił się przez chwile.
-Umiesz czytać, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz