sobota, 14 grudnia 2019

Od Meyari do Alaratha


Białowłosa zazwyczaj trzymała się pewnego schematu podczas rozmowy z gwiazdami. Po poznaniu imienia ciała niebieskiego zapisywała je na czymkolwiek, co miała pod ręką, zaraz po tym usiłowała się wyciągnąć jak najwięcej informacji od rozmówcy, aby go nieco poznać. Przeszłość gwiazd często ma wpływ na aurę, którą wytwarzają, i którą Meyari może przechwycić. W tym przypadku zrobiłaby to tak samo, jak zawsze, gdyby jej elfi towarzysz nie wtrącił się z pytaniem. Po chwili zastanowienia spełniła jego prośbę, widząc, jak mu zależy i zapytała gwiazdę o Małego Szermierza. Informacje, które otrzymała w zamian, wstrząsnęły dziewczyną, z doświadczenia wie, jakie to trudne dowiedzieć się o śmierci bliskich, na którą nie można było zaradzić. Jeszcze trudniejszy był obowiązek przekazania tej wiadomości towarzyszowi i choć to nie był jej pierwszy taki przypadek, zawsze bardzo emocjonalnie do tego podchodziła. Spojrzała niepewnie na zamyślonego elfa, zrobiła krok w jego kierunku i podniosła dłoń, chcąc ją położyć na jego ramieniu. Chwilowo się zawahała, zamierając w powietrzu, po czym delikatnie dotknęła mężczyznę.
- Alarath — jej głos zadrżał — siostra prosiła, żeby cię pozdrowić.
Gdy poczuła, jak ciało elfa osuwa się jej spod dłoni, momentalnie przerwała rozmowę z gwiazdą, jej oczy wróciły do normalnego stanu, a dziewczyna zdążyła szybko zareagować i złapać go przed upadkiem. Nie wypuszczając Alaratha z objęcia zmarszczyła brwi i spojrzała na niego.
- Dobrze się czujesz?
- Muszę się jak najszybciej udać do Vertfolque.
- Alarath... — spojrzała głęboko w oczy elfa — Domyślam się, co czujesz, ale podróż i tak już niczego nie zmieni.
- Ale ja muszę się dowiedzieć...
- Tam już niczego nie znajdziesz, przepraszam... — przerwała na chwilę — Przepraszam, że to mówię, ale nie musisz patrzeć w przyszłość, a nie zawracać. Gwiazda... Twoja siostra, nie wiele mogę powiedzieć, ale zdawała się szczęśliwa. Gdyby — przełknęła ślinę, a bicie serca jej przyspieszyło — Gdyby cierpiała, czułabym to.
- A skąd ty możesz to wszystko wiedzieć?! — Elf z oburzeniem podniósł głos na dziewczynę, w momencie się od niej odsuwając — Gadasz sobie do gwiazd i nagle masz świadomość o wszystkim? Nie wiesz, jak to jest dowiedzieć się o śmierci bliskiej osoby z niepewnego źródła!
- Ja...
Meyari zrobiła krok do tyłu, oczy się jej zaszkliły, a ręce zadrżały, poczuła się, jakby ktoś jej wbił nóż w plecy. Chwilowo zabrakło jej sił, by cokolwiek powiedzieć, po czym uniosła się i nakrzyczała na elfa.
- A właśnie, że wiem, jak to jest! I różnimy się tylko tym, że przy mnie nikogo wtedy nie było! — Chwilowo się wstrzymała, przełykając ślinę. — I jeśli moja pomoc jest dla ciebie niepewnym źródłem, to śmiało idź! Wiedz jednak, że niczego tam nie znajdziesz, czeka cię tylko pustka, która na zawsze zamieszka w twoim sercu, a... — dziewczyna otarła łzy — a tej pustki nie wypełni nic i zawsze będziesz szukał odpowiedzi, której nikt nie może udzielić.
Czarnowłosy elf patrzył na nią zaskoczony, nie wiedział co w tym momencie powiedzieć, zrobił krok w jej kierunku, zamierzał zrobić kolejny, lecz się zawahał. Gdy dziewczyna zaczęła zbierać swój sprzęt, co chwilę ocierając łzy, ten odwrócił się i odszedł, szukając miejsca, by ochłonąć. W momencie, w którym elf zniknął z pola widzenia białowłosej, ta dała upust emocjom, kłębiącym się w jej głowie i upadła na kolana, spierając się o teleskop. Ciche szlochanie przerodziło się w głęboki lament, dziewczyna nie mogła przerwać płaczu, spędzając tak kolejną godzinę na wzgórzu. Z transu wyrwała ją czyjaś obecność, silna aura zwróciła uwagę dziewczyny. Otarła zaczerwienione oczy i podniosła głowę, gwiazda na niebie lśniła jeszcze mocniej niż wcześniej, mimo absencji Alaratha. Przełykając ślinę, czarodziejka wstała na chwiejące się jeszcze nogi, odgarnęła dłonią kosmyki włosów, które wypadły z upięcia. Sephira wręcz wymusiła rozmowę na dziewczynie, emanując swoją aurą, oczy dziewczyny znowu zalśniły, tym razem nie miały różowej barwy jak podczas poprzedniej rozmowy, raczej przybrały blask gwiazd, jak wtedy gdy rzucała zaklęcie na katalizator. Nie odezwała się też słowem do gwiazdy, tylko jej źrenice lekko drgały, a cała rozmowa odbyła się w ciszy. W dłoni dziewczyna utworzyła drobne światło, żarzące się tym samem blaskiem co gwiazda, z którą rozmawiała. Wypuściła je, a to powoli zmierzyło w kierunku, w którym udał się też elf. Oczy Meyari znów wróciły do normalnego wyglądu, a ta skinęła tylko głową gwieździe, w geście podziękowania, po czym szybko zebrała cały swój sprzęt i udała się za światłem.
***
Nie zaskoczyło dziewczyny, gdy światło zaprowadziło jej do jedynej czynnej całą noc ahmarińskiej gospody. Choć tłumów w środku nie było, elf zagościł w progach knajpy, siedząc w przy stoliku pod ścianą, patrząc w kielich. Dziewczyna stanęła przed nim, stanowczo opierając ręce na blacie.
- Jeżeli tak bardzo chcesz się upewnić, wybierzemy się do Vertfolque i zobaczymy, co tam jest. — białowłosa zaczęła, zanim elf zdążył cokolwiek powiedzieć — Jednak jeśli choć trochę potrafisz mi zaufać, wybierzemy się na północ, do Virvi, gdzie znajduje się moje biuro z małym planetarium. Tam dokładniej zbadamy położenie gwiazdy, co pomoże mi nawiązać silniejszy kontakt i dowiemy się tyle, ile się da o twojej siostrze, zanim jej siła osłabnie.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, jednak Meyari znów mu przerwała.
- Im dłużej gwiazda widnieje na niebie, tym mniejszy kontakt da się z nią nawiązać. Powinniśmy skorzystać, póki świeci mocniej od innych, a w międzyczasie może sam mi coś o niej opowiesz. Decyzja należy do ciebie.
Czarodziejka chwyciła kielich elfa i przechyliła go, robiąc kilka łyków, po czym postawiła go przed Alarathem.

[Alarath?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz