niedziela, 1 grudnia 2019

Od Meyari do Nyx


Mimo przestróg wielu osób czarodziejka zdecydowała się na wyprawę w góry Hemat. Lokalne legendy głosiły, iż niegdyś znajdowała się tam świątynia gwiezdnych elfów. Jednak została opuszczona z niewiadomych przyczyn. Podobno jej ruiny nadal się tam znajdują i chroni ich nadzwyczajna siła. Nie ważne, czy to, co słyszała, było prawdą, czy nie, musiała się przekonać. Nigdy nie miała okazji spotkać gwiezdnego elfa ani słyszeć o nich coś więcej niż tylko legendy. Będąc astromagiem, chciała wiedzieć wszystko, co ma jakikolwiek związek z nieboskłonem, wiedziała, że jeśli to miejsce okaże się prawdziwe, dowie się tam wielu rzeczy. Aby uniknąć konfliktu z lokalnymi plemionami satyrów, kobieta podjęła się podróży od wschodu pasma górskiego. Pierwszy obóz zorganizowała sobie na Pogórzu Granicznym, gdzie schodziły się granice trzech królestw, aby nazajutrz wyruszyć na najwyższe góry.
 ***
Po uporaniu się z niewielkim stadem nekkerów, Meyari mogła w końcu podjąć się głównego podejścia na górę. Z każdym kolejnym krokiem była coraz bardziej przekonana o istnieniu tajemniczej świątyni, aura otoczenia dawała sobie we znaki czarodziejce. Przekonanie budowało u niej determinację, a determinacja dodawała siły. Wkrótce dziewczyna stanęła u podnóża szczytu, na którym znajdowały się ruiny, ocierając pot z czoła, westchnęła z uśmiechem, byłą gotowa by dotrzeć do celu. Wpierw musiała tylko chwilę odpocząć, znalazła sobie na to idealne miejsce. Kilka skałek w dość osłonecznionym miejscu, a obok niewielkie źródełko, jak gdyby ktoś urządził to miejsce dla przechodniów. Dziewczyna rozpuściła włosy i uklęknęła przy źródle. Nabrała wody do rąk i przemyła sobie twarz, odgarnęła włosy do tyłu, aby potem spiąć je w ciasny kucyk. Nagle jej oczy zalśniły i białowłosa czarodziejka rozejrzała się dookoła. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Zebrała swój bagaż i zarzuciła na plecy, w skupieniu obserwując otoczenie ,wstała i ruszyła dalej. Nad jej głową przeleciała sowa, która zdecydowanie zwróciła jej uwagę, gdyby się nie spojrzała za nią, nie zauważyłaby kątem oka lecącej strzały. Dziewczyna uniknęła grotu, pochylając się do tyłu i spierając na pokrowcu z teleskopem. Tym razem się jej poszczęściło, jednak oponent tak szybko się nie poddawał. Nieznajoma postać czekała na dobry moment, aby wyprowadzić kolejny atak. Meyari na szczęście zdała sobie sprawę, że to sowa dawała jej sygnały. Wykorzystując swoją zdolność, podstępem zlokalizowała napastnika i zmierzyła w tamtym kierunku, gotowa do ataku. Ku jej zaskoczeniu, oczom dziewczyny ukazała się najprawdziwsza gwiezdna elfka. Postać wyglądała niczym nocne niebo, jej wygląd przewyższył najwyższe oczekiwania czarodziejki. Momentalnie opuściła gardę i wpatrywała się z szeroko otwartymi oczami, uniosła lekko dłonie, aby pokazać swoje pokojowe nastawienie.
- Witaj... - Dziewczyna ukłoniła się lekko. - Na imię mi Meyari, nie mam złych zamiarów. J-ja tylko chciałam zobaczyć to miejsce i... - Mówiła spokojnie, bacznie obserwując ruchy milczącej elfki. - Chciałam zbadać niebo.

 [Nyx? Wiem, ze to okropne, ale zaczynanie to nie moja bajka xD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz