czwartek, 21 listopada 2019

Od Meyari do Alaratha


Kolejna audiencja wśród miejscowych magów okazała sie fiaskiem, zgromadzenie Ekhynoskich władających nie dało nawet dojść jej do słowa, lepiej było zostać w Virvi i zajmować się pracą. Mało tego, że znowu wyszła na idiotkę, to jeszcze czekała ją długa podróż powrotna. Oczywiście mogła skorzystać z udogodnień przysługujących ministrom, jednak nie chciała naciągać skarbca ministerstwa na prywatne podróże, sumienie by jej nie pozwoliło. W takich chwilach najbardziej brakowało jej poprzedniego życia, dziewczynę zaczęły gnębić duchy przeszłości. Z każdym krokiem miała coraz mniej sił, jednak szła przed siebie jak w transie. Do oczu powoli napływały jej łzy, a sama zaczęła mamrotać coś pod nosem, idący ahmarińską promenadą ludzie początkowo ją ignorowali, rozkoszując się romantyczną scenerią nocnego nieba odbijającego się w tafli rzeki, jednak nie wszyscy mogą być obojętni, ktoś ją zaczepił.
- Przepraszam, czy wszystko z panią w porządku? Słyszy mnie pani? - Mężczyzna złapał ją za ramię, pytając zmartwiony.
- Tak, nic mi nie jest. Dziękuję za pana troskę.  - Białowłosa otrząsnęła się z transu i spojrzała na mężczyznę z uśmiechem. Przetarła łzy i odeszła.
Ten dzień zdecydowanie ją wykończył. Świat był jej wrogo nastawiony, dziesięć lat w obcej rzeczywistości, szukając odpowiedzi, której nikt nie mógł wyjaśnić. Starania, dołączenie do ministerstwa, obracanie się w towarzystwie uczonych, badania, studiowanie setek ksiąg, lecz nigdzie nie było nawet wskazówki. Gdyby chociaż znalazł się ktoś, kto przekonałby się do jej teorii, pomógł ją badać, lecz ludzie nie są tacy, jak się jej przed laty wydawało. Zrezygnowana udała się do najbliższej gospody, aby znaleźć nocleg.
~*~
Gospoda była pełna, ludzie, satyrowie, elfy, wokół tańce i strumienie alkoholu. W jednym z rogów sali jednak panowała inna atmosfera. Na zawalonym mapami i dokumentami stoliku stał tylko jeden kielich miodu. Mimo tańców i śpiewu, czarodziejka utrzymywała pełne skupienie, pracując w odosobnieniu. Towarzystwo usilnie próbowało ją zachęcić do zabawy, lecz bezskutecznie. Szczególną uwagę zwrócił na nią pewien długowłosy elf. Mężczyzna siedział przy barze, początkowo bawiąc się z resztą pijaków, skierował jednak swój wzrok, zaintrygowany zajętą czarodziejką. Zsiadł z krzesła barowego, chwycił kufel, podszedł i usiadł obok nieznajomej, stawiając kufel na jednym z pergaminów.
- Czym się tak zajmujesz, panienko? Jeżeli się zgubiłaś, pomogę ci odnaleźć drogę.
- Nie twój interes czarodzie...- Od nieznajomego ewidentnie emanowała silna magiczna aura, jednak gdy astronomka podniosła wzrok, jej oczom ukazał się elf. Mimo zaskoczenia, szybko zmieniła temat aby uniknąć nieporozumienia. - Mniejsza... Twój brudny kufel stoi na mojej mapie. Gdybyś raczył...
Mężczyzna od razu przesunął trunek i spojrzał na pergamin. Mapa nieba wyglądała na świeżo sporządzoną, ukazywała jednak nieodkryte, a bynajmniej nieopisane gwiazdozbiory, przemieszane z różnymi znakami runicznymi. Białowłosa, zauważając skupienie elfa, zwinęła mapę w rulon i schowała do pokrowca, w którym znajdowały się ich dziesiątki.
- Chyba wspomniałam, że to nie twój interes. - Dziewczyna położyła rękę na stole zasłaniając część pergaminów i spojrzała stanowczo na nieznajomego.


[Alarath?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz