Kolejna audiencja wśród
miejscowych magów okazała sie fiaskiem, zgromadzenie Ekhynoskich władających
nie dało nawet dojść jej do słowa, lepiej było zostać w Virvi i zajmować się
pracą. Mało tego, że znowu wyszła na idiotkę, to jeszcze czekała ją długa podróż
powrotna. Oczywiście mogła skorzystać z udogodnień przysługujących ministrom,
jednak nie chciała naciągać skarbca ministerstwa na prywatne podróże, sumienie
by jej nie pozwoliło. W takich chwilach najbardziej brakowało jej poprzedniego
życia, dziewczynę zaczęły gnębić duchy przeszłości. Z każdym krokiem miała
coraz mniej sił, jednak szła przed siebie jak w transie. Do oczu powoli
napływały jej łzy, a sama zaczęła mamrotać coś pod nosem, idący ahmarińską
promenadą ludzie początkowo ją ignorowali, rozkoszując się romantyczną scenerią
nocnego nieba odbijającego się w tafli rzeki, jednak nie wszyscy mogą być
obojętni, ktoś ją zaczepił.
- Przepraszam, czy wszystko z
panią w porządku? Słyszy mnie pani? - Mężczyzna złapał ją za ramię, pytając
zmartwiony.
- Tak, nic mi nie jest. Dziękuję
za pana troskę. - Białowłosa otrząsnęła
się z transu i spojrzała na mężczyznę z uśmiechem. Przetarła łzy i odeszła.
Ten dzień zdecydowanie ją
wykończył. Świat był jej wrogo nastawiony, dziesięć lat w obcej rzeczywistości,
szukając odpowiedzi, której nikt nie mógł wyjaśnić. Starania, dołączenie do
ministerstwa, obracanie się w towarzystwie uczonych, badania, studiowanie setek
ksiąg, lecz nigdzie nie było nawet wskazówki. Gdyby chociaż znalazł się ktoś,
kto przekonałby się do jej teorii, pomógł ją badać, lecz ludzie nie są tacy,
jak się jej przed laty wydawało. Zrezygnowana udała się do najbliższej gospody,
aby znaleźć nocleg.
~*~
Gospoda była pełna, ludzie,
satyrowie, elfy, wokół tańce i strumienie alkoholu. W jednym z rogów sali
jednak panowała inna atmosfera. Na zawalonym mapami i dokumentami stoliku stał
tylko jeden kielich miodu. Mimo tańców i śpiewu, czarodziejka utrzymywała pełne
skupienie, pracując w odosobnieniu. Towarzystwo usilnie próbowało ją zachęcić
do zabawy, lecz bezskutecznie. Szczególną uwagę zwrócił na nią pewien
długowłosy elf. Mężczyzna siedział przy barze, początkowo bawiąc się z resztą pijaków,
skierował jednak swój wzrok, zaintrygowany zajętą czarodziejką. Zsiadł z
krzesła barowego, chwycił kufel, podszedł i usiadł obok nieznajomej, stawiając
kufel na jednym z pergaminów.
- Czym się tak zajmujesz,
panienko? Jeżeli się zgubiłaś, pomogę ci odnaleźć drogę.
- Nie twój interes czarodzie...-
Od nieznajomego ewidentnie emanowała silna magiczna aura, jednak gdy astronomka
podniosła wzrok, jej oczom ukazał się elf. Mimo zaskoczenia, szybko zmieniła
temat aby uniknąć nieporozumienia. - Mniejsza... Twój brudny kufel stoi na
mojej mapie. Gdybyś raczył...
Mężczyzna od razu przesunął
trunek i spojrzał na pergamin. Mapa nieba wyglądała na świeżo sporządzoną,
ukazywała jednak nieodkryte, a bynajmniej nieopisane gwiazdozbiory,
przemieszane z różnymi znakami runicznymi. Białowłosa, zauważając skupienie
elfa, zwinęła mapę w rulon i schowała do pokrowca, w którym znajdowały się ich
dziesiątki.
- Chyba wspomniałam, że to nie
twój interes. - Dziewczyna położyła rękę na stole zasłaniając część pergaminów
i spojrzała stanowczo na nieznajomego.
[Alarath?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz